sobota, 5 maja 2012

Pierwszy łoś

Z dumą ogłaszam, że pierwszy raz w życiu widziałem w naturze łosia. A było to tak: wychodzę sobie na brzeg łąki w Kampinosie i widzę kilka saren. Na mój widok zwiewają z głośnym szczekaniem. Ale nieopodal z trawy wystają jakieś uszy, trochę większe niż sarnie, i wcale nie mają ochoty uciekać, tylko się opędzają od komarów.


Podchodzę powolutku bliżej, a klępa odwrócona do mnie tyłem nic nie widziała. Dopiero sarna, która leżała obok w trawie, podniosła larum. To się nazywa ustrzelić dwie sztuki jednym strzałem.




Tutaj brakuje do pary Shreka.

Oddaliła się z godnością, rzucając mi od czasu do czasu spojrzenia pełne wyrzutu: a tak się wygodnie leżało!

Poza tym saren i żurawi jak psów.





Wszystkie zdjęcia łącznie z motylkiem obiektywem 300/f4 + konwerter 1.4, 100% kadru.
P.S. Motylek to rusałka ceik - nazwa od wzorku w kształcie litery "C" na spodzie tylnych skrzydeł (a ja myślałem, że to paproch).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz