Orzyc płynie spokojnie wśród mazowieckich pól i lasów, woda przejrzysta, dużo wodorostów i grążeli, więc chyba czysta.
Pierwszy przystanek na zupkę.
Syn w końcu wziął się za wiosłowanie.
Wypływamy na Narew, ale tu krucho z miejscami do biwakowania, więc wpływamy z powrotem w Orzyc.
Biwak!
Poranna kąpiel w Orzycu
Jesteśmy na Narwi, załóż kapok, synu...
Jeden z licznych przystanków na piaseczku...
Dużo czapli, różnych kaczek, czasem śmignie zimorodek.
Najlepsza jest zabawa w piasku.
Drugiego dnia była patelnia, przydał się parasol ogrodowy.
Ukoronowanie spływu - lody w Pułtusku.