środa, 28 listopada 2012

Lanzarote c.d.

Oczywiście Lanzarote to nie tylko ptaki, zwłaszcza jeśli się jest z rodziną :). Trochę się kąpaliśmy w morzu (jeśli nie wiało za bardzo) i zwiedzaliśmy wyspę wynajętym samochodem.


Akurat tu trochę wiało...

 Nasz hotel

Typowy ogródek. Każda roślinka zasłonięta od wiatru murkiem z kamieni. W ten sposób uprawia się również winorośl.

Wnętrze domu Cezara Manrique, miejscowego artysty, którego działalność miała olbrzymi wpływ na wygląd całej wyspy.

Na tej osłoniętej plaży było bardzo ciepło.



Ogród kaktusów.

Jaskinia w lawie.

Jameos del agua [czyt. hameos del agła] czyli zapadliska w lawie artystycznie przekształcone przez Manrique.

Wschód słońca.

Park Narodowy Timanfaya: ostatnie wybuchy wulkanów sprzed 100 i 200 lat przeobraziły 1/3 wyspy w bazaltową pustynię.

Pokaz aktywności wulkanicznej. Na głębokości 10 metrów nadal panuje temperatura 600 stopni. Woda wlana do rury wkopanej w ziemię wystrzeliwuje niczym z gejzera.
 
 Zatoczka w El Golfo.

Dawniej wodę z morza ciągnięto pompami napędzanymi wiatrem.

Surferka.

Kitesurfer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz